poniedziałek, 7 stycznia 2013

Ostatnie pustki w 2012 roku, czyli grudniowe denko

Hej dziewczyny! Dziś będzie na szybko, pokażę wam moje grudniowe zużycia. Jest tu sporo kolorówki, ale dlatego, że większość jest już po terminie ważności i boję się jej używać. Ok, to zaczynamy:
 I po kolei:

  • Alterra, szampony makadamia & figa i morela & pszenica – całkiem fajne szampony, delikatnie myją, pachną przyjemnie, polecam
  • Fuss Wohl, Intensiva Creme, krem do stóp z mocznikiem – mój ulubieniec do pielęgnacji stóp, jest to zdecydowanie najlepszy krem jaki kiedykolwiek używałam, jest bardzo bogaty i świetnie nawilża nawet te najbardziej wymagające stópki :)
  • Isana, krem do rąk z mocznikiem – bogaty i mocno nawilżający produkt, jedyne co mi w nim zaczęło w pewnym momencie przeszkadzać to jego zapach, jest dość mocny i słodki, sam krem zaś jest idealny na mrozy, świetny na noc, zdecydowanie polecam

  • Alterra, krem do mycia twarzy z wyciągiem z dzikiej róży – znany chyba wszystkim krem do mycia buzi, bardzo delikatny, nie pozostawiał skóry ściągniętej, subtelnie ją oczyszczał, wielka szkoda, że wycofano ten produkt :(
  • Iwostin Purritin Rehydrin, krem do twarzy przywracający nawilżenie – dość kiepski produkt, dawał raczej średnie nawilżenie, dobrze, że nie był drogi
  • Elo-baza, krem lekki – bardzo fajny, rzeczywiście lekki, ale dający wystarczające nawilżenie dla cery tłustej, w moim przypadku sprawdzał się świetnie, polecam z czystym sumieniem
  • Nuxe, Creme Prodigieuse – miniaturka z zestawu olejków Nuxe, niestety nie przypasował mi, dawał niewielkie nawilżenie i w dodatku dość mocno pachniał, czego nie lubię w kremach do twarzy

  • Carea, patyczki higieniczne – fajne, tanie, dostępne w Biedronce, polecam
  • Isana, zmywacz do paznokci – mój zmywaczowi ulubieniec, świetnie wam wszystkim znany, polecam, jeśli jest jeszcze ktoś, kto go nie stosował :)

Kolorówka:
  • Wibo, róż do policzków z jedwabiem – kupiony, kiedy byłam jeszcze totalnie „nieróżowa”, przeleżał swoje w szafce i w końcu się przeterminował
  • Carmen, balsam do ust w tubce o zapachu wiśni – ma wielu zwolenników, mi niestety nie przypasował, w dodatku noszony w kieszeni kurtki w zimie zamarzał :)
  • lakiery: Vipera, H&M i top coat Seche Vite – dwa pierwsze się rozwarstwiły, a top bardzo nieprzyjemnie zgęstniał
  •  Miss Sporty, eyeliner w płynie – całkiem fajny produkt, ale podrażniał mi oczy, również przeleżał swoje w szafce
  • H&M, błyszczyk do ust Tropical Punch – mocno średni produkt, bardzo się kleił, też został przeze mnie porzucony w kąt i tam doczekał swoich dni
  • Rimmel, Stay Matte, podkład do twarzy w musie – niestety nietrafiony kolor, ale i sam produkt mało udany, nie przypominał w ogóle konsystencji musu (bardziej budyń), nie polecam
  • Essence, Forget it, zestaw trzech korektorów – produkt zdecydowanie nietrafiony, nie krył praktycznie wcale, nie polecam
To na tyle. Uciekam spać, mam nadzieję, że na tygodniu znajdę trochę czasu i poodwiedzam wasze blogi, bo mam małe zaległości. Udanego tygodnia!

8 komentarzy:

  1. tez muszę ogarnąć moją kolorówkę i lakiery :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widzę po notce na Twoim blogu, że Cię zainspirowałam do tego, cieszę się ;)

      Usuń
  2. Te korektory też się u mnie zupełnie nie sprawdziły

    OdpowiedzUsuń
  3. Carea ma nowe opakowania na patyczki?, jakieś takie składane na pół?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. są większe i też patyczków jest więcej, opakowanie jest takie otwierane z góry :)

      Usuń
  4. lubię ten kremik do rąk z Isany

    OdpowiedzUsuń