Hej dziewczyny! Dziś będzie na szybko, pokażę wam
moje grudniowe zużycia. Jest tu sporo kolorówki, ale dlatego, że większość jest
już po terminie ważności i boję się jej używać. Ok, to zaczynamy:
I po kolei:
I po kolei:
- Alterra, szampony makadamia & figa i morela & pszenica – całkiem fajne szampony, delikatnie myją, pachną przyjemnie, polecam
- Fuss Wohl, Intensiva Creme, krem do stóp z mocznikiem – mój ulubieniec do pielęgnacji stóp, jest to zdecydowanie najlepszy krem jaki kiedykolwiek używałam, jest bardzo bogaty i świetnie nawilża nawet te najbardziej wymagające stópki :)
- Isana, krem do rąk z mocznikiem – bogaty i mocno nawilżający produkt, jedyne co mi w nim zaczęło w pewnym momencie przeszkadzać to jego zapach, jest dość mocny i słodki, sam krem zaś jest idealny na mrozy, świetny na noc, zdecydowanie polecam
- Alterra, krem do mycia twarzy z wyciągiem z dzikiej róży – znany chyba wszystkim krem do mycia buzi, bardzo delikatny, nie pozostawiał skóry ściągniętej, subtelnie ją oczyszczał, wielka szkoda, że wycofano ten produkt :(
- Iwostin Purritin Rehydrin, krem do twarzy przywracający nawilżenie – dość kiepski produkt, dawał raczej średnie nawilżenie, dobrze, że nie był drogi
- Elo-baza, krem lekki – bardzo fajny, rzeczywiście lekki, ale dający wystarczające nawilżenie dla cery tłustej, w moim przypadku sprawdzał się świetnie, polecam z czystym sumieniem
- Nuxe, Creme Prodigieuse – miniaturka z zestawu olejków Nuxe, niestety nie przypasował mi, dawał niewielkie nawilżenie i w dodatku dość mocno pachniał, czego nie lubię w kremach do twarzy
- Carea, patyczki higieniczne – fajne, tanie, dostępne w Biedronce, polecam
- Isana, zmywacz do paznokci – mój zmywaczowi ulubieniec, świetnie wam wszystkim znany, polecam, jeśli jest jeszcze ktoś, kto go nie stosował :)
Kolorówka:
- Wibo, róż do policzków z jedwabiem – kupiony, kiedy byłam jeszcze totalnie „nieróżowa”, przeleżał swoje w szafce i w końcu się przeterminował
- Carmen, balsam do ust w tubce o zapachu wiśni – ma wielu zwolenników, mi niestety nie przypasował, w dodatku noszony w kieszeni kurtki w zimie zamarzał :)
- lakiery: Vipera, H&M i top coat Seche Vite – dwa pierwsze się rozwarstwiły, a top bardzo nieprzyjemnie zgęstniał
- Miss Sporty, eyeliner w płynie – całkiem fajny produkt, ale podrażniał mi oczy, również przeleżał swoje w szafce
- H&M, błyszczyk do ust Tropical Punch – mocno średni produkt, bardzo się kleił, też został przeze mnie porzucony w kąt i tam doczekał swoich dni
- Rimmel, Stay Matte, podkład do twarzy w musie – niestety nietrafiony kolor, ale i sam produkt mało udany, nie przypominał w ogóle konsystencji musu (bardziej budyń), nie polecam
- Essence, Forget it, zestaw trzech korektorów – produkt zdecydowanie nietrafiony, nie krył praktycznie wcale, nie polecam
tez muszę ogarnąć moją kolorówkę i lakiery :)
OdpowiedzUsuńwidzę po notce na Twoim blogu, że Cię zainspirowałam do tego, cieszę się ;)
UsuńTe korektory też się u mnie zupełnie nie sprawdziły
OdpowiedzUsuńsą tragiczne :(
UsuńCarea ma nowe opakowania na patyczki?, jakieś takie składane na pół?
OdpowiedzUsuńsą większe i też patyczków jest więcej, opakowanie jest takie otwierane z góry :)
Usuńlubię ten kremik do rąk z Isany
OdpowiedzUsuńdaje konkretne nawilżenie :)
Usuń