Hej! Kolejny miesiąc minął nie wiadomo kiedy, nadszedł więc czas na jego podsumowanie. Kilka kosmetyków mnie zdecydowanie urzekło i to o nich będzie dziś mowa. A oto ulubieńcy mojego drugiego (po maju) najbardziej ulubionego miesiąca roku:
I po kolei:- Francuska glinka zielona, zrobsobiekrem.pl - pisałam o niej TU, idealna maseczka dla cery tłustej i mieszanej, używam raz w tygodniu, jestem z niej bardzo zadowolona
- Babydream fur Mama, lotion przeciw rozstępom - kupiony przez mojego męża omyłkowo, ale sprawdza się idealnie, super nawilża, chociaż, aby go rozsmarować dokładnie trzeba poświęcić chwilę, ma wspaniały, taki "dziecięcy" zapach, który uspakaja i ułatwia mi zasypianie :)
- Nivea dry comfort, antyperspirant w kulce - rzeczywiście chroni nawet podczas intensywnych ćwiczeń, ładnie pachnie, nie pozostawia śladów na ubraniach, jest tani, czego chcieć więcej :)
- Isana, krem do rąk z 5% stężeniem mocznika - to chyba pierwszy krem do rąk w moim życiu, który używam regularnie, ma bardzo przyjemny skład (m.in. mocznik, wosk pszczeli, masło shea i panthenol), daje mocne nawilżenie i trochę czasu trzeba poświęcić, aby go dokładnie rozsmarować, dlatego używam go tylko w domu, jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to intensywny, słodkawy zapach, ale idzie się przyzwyczaić :)
- Ściereczka muślinowa - pokazuję wam nową, jeszcze nierozpakowaną, używana do demakijażu wraz z jakimś żelem zastąpiła mi peeling, skóra jest po niej oczyszczona, gładka i miękka
I teraz kolorówka:
- Essie, good to go, top coat - najlepszy lakier nawierzchniowy, jaki miałam, utwardza manicure w kilka minut i sprawia, że lakier trzyma się kilka dni dłużej
- Catrice 420, Dirty Berry - mój ulubiony kolor lakieru do paznokci w październiku, idealny na tę porę roku, ze srebrnymi drobinkami, po prostu piękny :)
- Sephora, Eyeliner w płynie w kolorze 16 black purple - często robiłam sobie nim kreski na powiece (a w tym miesiącu coś mnie wzięło na grube krechy ;) daje mocno nasyconą, fioletową kreskę, a pędzelek umożliwia narysowanie nawet cieniutkiej kreski
- Cienie Inglot, kolory: 422 pearl, 378 matte i 325 matte - służyły mi z rana, kiedy ledwo zwlekałam się do pracy i miałam niewiele czasu na makijaż, na powiekę nakładałam bazę i robiłam kreskę skośnym pędzelkiem na mokro, ożywiały moją cerę i utrzymywały się aż do zmycia
- ostatnia rzecz, czyli gumka do włosów z H&M - sprawia, że zwykły kucyk wygląda ciekawie, ta górna cześć jest zrobiona z czegoś podobnego w fakturze i kolorze do kości słoniowej, przy świetle sztucznym delikatnie odbija światło
To tyle. Dziś wieczorem postaram się odwiedzić wasze blogi, bo mam wielkie zaległości. Trzymajcie się!
takze jestem zadowolona z tego dezodorantu - mam jednak wersję w sprayu :)
OdpowiedzUsuńrozumiem, jak ja daaawno nie miałam antyperspirantu w sprayu :)
Usuńkorci mnie ta glinka, ale mam cerę raczej suchą :)
OdpowiedzUsuńoj tak, ona raczej Ci nie posłuży kochana, a może jakiś inny "kolor"? :)
Usuńtaka gumka by mi się przydała
OdpowiedzUsuńjest bardzo fajna, polecam :)
UsuńZ Twoich ulubieńców znam tylko ściereczkę muślinową - też lubię jej używać :)
OdpowiedzUsuńa gdzie je kupujesz? :)
UsuńNie używałam jeszcze blasamu Babydream ani tego kremu do rąk:) W krem do rąk pewnie się zaopatrzę:)
OdpowiedzUsuńpolecam :) chociaż teraz kupiłam też z Isany z kwiatem pomarańczy, też fajny, chociaż już lżejszy od tego :)
Usuńjeszcze nie miała tego kremu z isany ale inne wersje zapachowe miałam:)
OdpowiedzUsuńi jak? :)
Usuńzapraszam do zabawy, zostałaś otagowana :)
OdpowiedzUsuńhttp://anitk4.blogspot.com/2012/11/moje-wosy-w-piguce-wyjasnienia.html