niedziela, 30 września 2012

Ulubieńcy września

Hej! Dziś post na szybko - jestem od kilku dni chora i nie mam głowy do blogowania. Z góry przepraszam też za zaniedbywanie waszych blogów, postaram się nadrobić zaległości, gdy tylko w miarę dojdę do siebie. Dziś natomiast będą ulubieńcy. We wrześniu szczególnie pokochałam kilka produktów. Na pierwszy ogień pielęgnacja:
  •  AA Ultra nawilżanie, płyn micelarny do demakijażu - jestem wielką fanką płynów micelarnych AA (chociaż wiem, że niektóre z was ich nie cierpią), są skuteczne, niepodrażniające i tanie, ten kupiłam w promocji w Super-Pharmie za niecałe 9 zł i bardzo dobrze mi służy
  • L'biotica Biovax, intensywnie regenerująca maseczka do włosów z keratyną i jedwabiem - nowość w rodzinie masek do włosów Biovax, moim zdaniem najlepsza z tych, które miałam (a używałam tę do włosów wypadających, przetłuszczających się i mleczną proteinową), pozostawia włosy sypkie i miękkie, w dodatku pięknie pachnie
  • Alterra, maska do włosów z granatem i aloesem - jest według mnie równie dobra, jak poprzedniczka z L'biotici, moje włosy wyglądają po niej bardzo zdrowo, są równie sypkie i miękkie, plusem jest też jej cena oraz fakt, że jest produktem wolnym od silikonów i slsów
  • Elo-baza, lekki krem do twarzy - świetnie sprawdza się przy mojej tłustej cerze, zapewnia jej odpowiedni poziom nawilżenia, we wrześniu używałam go non stop porzucając dla niego miniaturę kremu z Nuxe'a
  • Flos-lek, żel pod oczy i do powiek ze świetlikiem lekarskim - we wrześniu podjęłam nową pracę i wstawanie codziennie o 6 rano było dla mnie małym koszmarem ;) ten żel sprawdzał się idealnie trzymany w lodówce, rano przyjemnie chłodził okolice oczu i rozprawiał się z ewentualnymi opuchnięciami
  • Nuxe Huile Prodigieuse, olejek do ciała i włosów - używałam go głównie do pielęgnacji skórek wokół paznokci, sprawdzał się świetnie, jednak wciąż nie mogę się oduczyć obgryzania skórek w sytuacjach stresowych (chociaż dobrze, że nie robię tego przy ludziach ;)
 
 I kolorówka:
  • lakiery do paznokci: Wibo Trend edition, back to nature nr 3 oraz Essie Ballet Slippers - cały wrzesień używałam dość neutralnych kolorów z powodów wyżej wspomnianych, różowo-mleczny lakier od Essie chyba jest moim ulubionym lakierem z całej mojej kolekcji :)
  • top coat Essie Good to go - najlepszy top, jakiego kiedykolwiek używałam, pomalowana nim emalia jest dosłownie nie do zdarcia, warto było wydać na niego 37 zł
  • Celia Nude, pomadko-błyszczyk w numerze 603 - w końcu i ja skusiłam się na słynną Celię i muszę powiedzieć, że rzeczywiście jest ekstra :) numer, który posiadam to delikatny róż, daje półtransparentny, bardzo naturalny efekt, zobaczcie ją na zdjęciach:
jednak pomadka ma bardzo miękką konsystencje i trzeba na nią uważać, ja używam jej tylko w domu, tzn maluję nią usta i wychodzę, szkoda mi, żeby się szybko rozwaliła
  • Essence, Get big lashes Volume Curl - ulubieniec, który moim zdaniem dorównuje mojemu ukochanemu tuszowi Colossal od Maybelline, ma podobną szczotę, pogrubia i podkręca rzęsy na cały dzień, nie kruszy się, ani nie odbija, po prostu ideał :)
  •   Inglot, cień do powiek Matte 319 - używam go jako różu na policzki :) we wrześniu szczególnie szczególnie często malowałam policzki na różowo, zwykle używam brzoskwiniowego różu z Mac'a, cień Inglota sprawdził się idealnie w roli różu, nadaje zdrowy, delikatny efekt rumieńca
To tyle. Wracam do łóżka. Życzę wam miłej niedzieli :)

wtorek, 25 września 2012

Moje lakierowe typy na jesień

Hej dziewczyny! Zapewne wraz z nadejściem chłodniejszych dni tak jak większość kobiet wymieniacie nie tylko garderobę, a również lakiery do paznokci. Ja również tak mam. W kąt odchodzą pastele i neony, sięgam zaś po odcienie ciemniejsze, a także te połyskujące, metaliczne (latem doceniam głównie wykończenia kremowe). Chciałam dziś zaprezentować wam moje lakierowe typy na jesienny sezon. Część z nich już miałam w swoich zbiorach, a kolekcję Color Club kupiłam za śmieszne pieniądze w TK Maxx'ie. Oto moje jesienne emalie:


 Lakiery Color Club seria Alter Ego (zdjęcia tych pięknie mieniących się cudeniek w świetle sztucznym możecie zobaczyć TU), od lewej: Secret Agent, Alias, Total Mystery, Alter Ego, Ulterior Motive i Masquerading - wszystkie za wyjątkiem pierwszego i ostatniego zawierają w sobie małe drobinki brokatów o różnych kolorach, co sprawia, że lakiery wyglądają niesamowicie i niejednoznacznie w świetle :)
 Inne lakiery, które będę nosić jesienią, od lewej: Classics Metallic nr 03 (duochrome, odpowiednik chanelowskiego Peridot), Catrice 420 Dirty Berry (brudny fiolet ze srebrnym shimmerem), Pierre Rene nr 221 (błotnisty brąz), Golden Rose Paris 79 (bordo - tu jak zwykle wyszedł bardziej jak malinka ;), Wibo edycja Back to nature nr 3 (musztarda, na którą chorowałam już od dawna).
 Obecnie na paznokciach noszę właśnie musztardę od Wibo :)
Szczególnie zakochana jestem w lakierze Catrice, jest bardzo elegancki i szykowny, a dzięki tym srebrnym drobinkom nieszablonowy :)
W zdjęciu grupowym zapomniałam umieścić również szary (o wykończeniu kremowym) lakier z Inglota, którego już mam 2 lata, a jego jakość jest wciąż świetna. Jego numer to 961. Bardzo go lubię, jak poprzednik z Catrice jest równie elegancki i nadaje się na różne okazje, pasuje do wielu strojów i makijaży. Ogólnie bardzo lubię lakiery Inglota, za 20 zł. dostajemy dużą i dobrą jakościowo emalię, która długo nam posłuży. Na pewno bardziej cenię lakiery Inglota, niż te z Sephory ;)
To na tyle. Jakie są wasze jesienne typy manicure'owe? :) Czy może nadal macie lato na pazurkach?

sobota, 22 września 2012

Moja pielęgnacja włosów

Hej wszystkim! Długo nosiłam się z zamiarem pokazania wam mojej pielęgnacji włosów i w końcu nadszedł ten dzień, sfotografowałam wszystkie kosmetyki i oto jestem :) Na wstępie chciałam zaznaczyć, że eko włosomaniaczki nie znajdą tu nic dobrego. Używam szamponów z SLSem, odżywek z silikonami, prostownicy i suszarki (chociaż te staram się ograniczać) oraz rozczesuję włosy na mokro (gdybym tego nie zrobiła, miałabym fryzurę jakby trafił w nią piorun ;) 
Moje włosy są półdługie, normalne, w lecie zaś i w środku zimy (z uwagi na kaloryfery) mają tendencję do przetłuszczania się u nasady. Ich kolor jest obecnie naturalny (ostatni raz farbowałam je ponad dwa lata temu, skóra głowy zareagowała wtedy na farbę alergią, mimo, że używałam tego samego koloryzatora od wielu miesięcy). Nigdy nie miałam problemu z olbrzymi przesuszeniem, ani rozdwojonymi końcówkami. Kilka razy łykałam suplementy ze skrzypem i cynkiem, ale nie dawały spektakularnych (właściwie to chyba jakichkolwiek w miarę zauważalnych) efektów. Nie miałam problemów z nadmiernym wypadaniem ani łupieżem. Nigdy też nie przykładałam największej wagi do pielęgnacji moich włosów. 
Aż do czasu, gdy do mojego ślubu zostało kilka miesięcy. Olejowałam wtedy włosy minimum dwa razy w tygodniu, równie często nakładałam na nie maski i całkowicie zrezygnowałam z suszarki. Dzięki temu w dniu ślubu mogłam cieszyć się pięknymi, zdrowymi i błyszczącymi naturalnie pasmami.
W chwili obecnej moje włosy nie są w takim stanie, do którego doprowadziłam je przed ślubem. Włosy myję teraz codziennie rano przed pracą i siłą rzeczy nie mam czasu trzymać na nich pół godziny maski (nie wspominając o oleju). Oczywiście rankiem bez suszarki się nie obejdzie. Postanowiłam jednak wypowiedzieć wojnę brakowi czasu i (uściślijmy) swojemu lenistwu. Oto produkty, które robią moim włosom dobrą robotę:
I po kolei:
Szampony:
  • Nivea Volume Sensation - nie przywiązuję dużej wagi do szaponów, zwykle kupuję te, które są aktualnie w promocji ;) nie wierzę we właściwości regenerujące, odbudowujące, unoszące, prostujące itd, mój szampon ma po prostu włosy myć, ten myje, więc jest ok ;)
  • Babydream, szampon dla dzieci - używam do zmywania oleju i w tej roli spisuje się całkiem ok
  • Wella ProSeries Repair, odżywka - fajna, bo duża i tania, wygładza włosy i pozwala mi je rozczesać (chociaż to pewnie dzięki silikonom, które są w jej składzie) ogólnie odżywki też często zmieniam i nie mam swojej ulubionej, ta jest jak najbardziej w porządku i spełnia moje kryteria
Maski:
  • L'biotica Biovax, intensywnie regenerująca maseczka Keratyna + Jedwab - od kilku dobrych miesięcy jestem fanką masek Biovaxu, ta sprawia, że włosy są miękkie, sypkie, wygładzone i wyglądają zdrowo
  • Alterra, maska z granatem i aloesem - jedyny produkt w mojej kolekcji bez silikonów ;) całkiem fajna maska, używam na przemian z Biovaxem i bardzo sobie tę mieszankę chwalę, również wygładza włosy i sprawia, że wyglądają na zdrowe i zadbane
  • olej kokosowy - to właśnie dzięki niemu (tak sądzę ;) osiągnęłam tak dobry stan moich włosów przed ślubem, kupiłam ten olej w sklepie ze zdrową żywnością kilka miesięcy temu i wciąż mi służy, nakładam małą ilość oleju na całe włosy, chodzę tak około trzy godziny, po czym myję włosy szamponem Babydream i normalnie nakładam odżywkę, po takim zabiegu włosy są niesamowicie sypkie, miękkie, zdrowo błyszczące i wygładzone
  • Yves Rocher, octowo-malinowa płukanka do włosów - mój najnowszy zakup, na razie nie chciałabym się bardziej wypowiadać, użyłam jej zaledwie kilka razy, ale na pewno napiszę o niej więcej za jakiś czas

  • Biosilk, jedwab do włosów - używam go po każdym myciu do zabezpieczenia końcówek włosów przed urazami mechanicznymi, radzi sobie z tym bardzo dobrze, chociaż zdaję sobie sprawę, że to również "sprawka" silikonów
  • drewniany grzebień z The Body Shopu - już nie raz wam o nim wspominałam, sprawił, że czesanie moich włosów nie jest już koszmarem, bo ich po prostu nie ciągnie i nie wyrywa, nie ruszam się bez niego z domu :)
Ok, to tyle. Jak zauważyłyście nie jestem namiętnie olejującą i dbającą o pasma włosomaniaczką, chociaż bardzo bym chciała. Niesamowicie szanuję i podziwiam dziewczyny, blogerki, które mają cierpliwość i przede wszystkim determinację do tego, aby dbać o swoje włosy na różne sposoby. Chwała im za to, że pokazują tak wspaniałe kosmetyki i metody pielęgnacyjne na swoich blogach :) Ogromnie podziwiam też dziewczyny, które w pielęgnacji swoich włosów sięgają tylko po naturalne, ekologiczne i "bezpieczne" produkty, rezygnują z suszarek, prostownic i lokówek. Może i ja kiedyś zasilę ich szeregi ;)
Dziękuję tym, które dotrwały do końca! A wy do pielęgnacji włosów stosujecie jak ja, "drogeryjne zwyklaki", czy bardziej naturalne produkty? Miłego wieczoru :)

środa, 19 września 2012

Krem pod oczy od Noni Care

Hej! Obiecywałam recenzję kremu pod oczy z firmy Noni Care i oto dziś z nią się pojawiam. Po ten kosmetyk sięgnęłam, kiedy skończył mi się (bardzo dobry z resztą) kremik z AA Wrażliwa Natura. O marce Noni Care usłyszałam na kanale jednej z polskich vlogerek (już nie pamiętam której), miały być to produkty naturalne i pięknie pachnące. A ja jestem bardzo podatna na takie zapachowe zapewnienia :) Przy okazji wizyty w Rossmannie (marka Noni Care tylko tam jest dostępna, ale ponoć nie w każdej drogerii) postanowiłam mu się dokładniej przyjrzeć. Rzut oka na skład, jest ok i bez głębszego zastanowienia wrzuciłam krem do koszyka. Dopiero po przyjściu do domu doczytałam, że jest to wersja Anti aging dla kobiet po 40 roku życia (swoją drogą nie wiem jakim cudem nie zauważyłam tego wielkiego napisu na samym środku opakowania :D). Po konsultacji z koleżanką kosmetolożką zdecydowałam, że mimo to będę go używać. W składzie ciężko bowiem uświadczyć coś, co mogłoby zrobić krzywdę młodej skórze. To tyle tytułem tego dłuuuugaśnego wstępu ;) Teraz o samym kosmetyku.
zdjęcie kartonika pochodzi ze strony www.nonicare.pl

Co mówi producent:
Delikatny krem o ultralekkiej konsystencji zawierający unikalną kombinację witamin, aminokwasów i mikroelementów pochodzących z soku Noni (Morinda citrifolia) oraz ekstraktów z aloesu, mango, owoców granatu i jagód acai. Działa wygładzająco i odżywczo na skóre twarzy, charakteryzuje się działaniem antyoksydacyjnym poprzez stymulacje naturalnej przeciwwolnorodnikowej bariery ochronnej organizmu. Zawartość masła Shea i oleju migdałowego wspomaga odżywcze i regeneracyjne działanie kremu. 
Działa wygładzająco i odżywczo na skórę twarzy, charakteryzuje się działaniem antyoksydacyjnym poprzez stymulację naturalnej przeciwwolnorodnikowej bariery ochronnej organizmu. Zawartość masła Shea i oleju migdałowego wspomaga odzywcze i regeneracyjne działanie kremu.
źródło: www.nonicare.pl

Skład:
Aqua, Cocos Nucifera Oil, Glycerin, Caprylic/Capric triglyceryde, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Helianthus Annuus Seed Oil, Cetearyl Glucoside, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Morinda Citrifolia Fruit Extract, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Butyrospermum Parkii Butter Extract, Euterpe Oleracea Fruit Extract, Mangifera Indica Fruit Extract, Punica Granatum Fruit Extract, Serenoa Serrulata Fruit Extract, Squalane, Tocopheryl Acetate, Xanthan Gum, Sodium Benzoate**, Lactic Acid, Potassium Sorbate**, Ascorbyl Palmitate, Benzyl Alcohol**, Parfum*, Benzyl Benzoate**.

*z naturalnych olejków eterycznych
**jako konserwant
źródło: www.marketbio.pl

Kilka informacji i moja opinia:
  • krem dostępny jest w sieci drogerii Rossmann (chociaż podobno nie w każdej placówce), kosztuje ok. 15 zł
  • dość giętkie opakowanie (bez problemu można wydobyć z niego kosmetyk do końca) zawiera 15 ml produktu
  • największy chyba jegoplus fajny, naturalny skład
  • konsystencja jest bardzo lekka, krem bardzo szybko się wchłania
  • nawilżenie jest naprawdę wyczuwalne, a jeżeli chodzi o działanie przeciwzmarszczkowe to nie jestem w stanie się wypowiedzieć w tej kwestii z racji mojego wieku :) ale pewnie właśnie o to chodzi, aby krem zapobiegał zmarszczkom, a nie je spłycał czy niwelował
  • pachnie bardzo przyjemnie, zapach kojarzy mi się z malinową gumą rozpuszczalną
  • jest dość wydajny, chociaż nie aż tak bardzo jak na przykład kremy pod oczy z AA (chociaż te mają bardziej zbitą konsystencję)
Podsumowując, gorąco polecam ten krem. Nie sugerujcie się wiekiem, dla jakiego dedykowany jest ten krem. Skład jest na tyle naturalny i bezpieczny, że nie zrobiłam sobie nim absolutnie jakiejkolwiek krzywdy. Z chęcią do niego powrócę, gdy skończę mój obecny nawilżacz pod oczy.
Znacie? Skusicie się? :)

poniedziałek, 17 września 2012

Paznokcie - Color Club Alter Ego, 913 Ulterior Motive

Witajcie! Zgodnie z obietnicą dziś przedstawiam pierwszy lakier z ostatnio kupionej serii Color Club Alter Ego. Lakier to piękna malinowa czerwień z czerwonym i fioletowym shimmerem. Jego numer to 913 Ulterior Motive. Jest tak samo ładny w butelce, jak i na paznokciach. Niestety jego trwałość jest bardzo słaba. Paznokcie pomalowane w sobotę wieczorem już mają pościerane końcówki :( Pokombinuję jeszcze z innymi kolorami i z pomocą Essie Good to go, bo w sobotę użyłam topu z Color Club. Jednak mimo wszystko lakierem jestem zachwycona :)
Jak się wam podoba? :)

sobota, 15 września 2012

Spontaniczne zakupy

Cześć! Dziś wraz z mężem wybraliśmy się na zakupy "żywieniowe" do hipermarketu. Ja w założeniu miałam tylko kupić sobie krem pod oczy, gdyż mój ukochany nawilżacz z Noni Care już niestety sięgnął dna. Zahaczyliśmy też o TK Maxx. Potem weszłam do Super-Pharmu, natomiast ostatnia kosmetyczna rzecz wpadła już do koszyka w Realu (brakowało nam kilkunastu złotych do otrzymania jakiegoś profitu). Oto moje łupy:
Stałam się zrobić dobre zdjęcia lakierom, ale niestety ich "drobinkowatość" nie da się uchwycić już bez użycia lampy błyskowej :( Lakierów jest 6, plus top coat. Lakierów tej firmy jeszcze nie miałam, ale podobno będę zadowolona :) Jest to seria Color club Alter ego, kupiłam ją w Tk Maxx'ie za 33,99 zł. Oto ich zdjęcia z bliska (część jest z użyciem lampy, część robionych pod mało profesjonalnym oświetleniem :)
Kolory są przepiękne, idealne na jesień, tajemnicze i niejednoznaczne :) Już się nie mogę zdecydować, który użyję jako pierwszy :D Oczywiście będę je pokazywać na blogu.
Oprócz tego kupiłam krem pod oczy AA Wrażliwa Natura oraz spray ochronny Syoss Heat Protect, który wzięłam z półki bez głębszego namysłu. Niestety w KWC ten spray ma bardzo słabe noty, ale zobaczymy, może akurat :)
Robi się już szaro, zimno i ogólnie nieciekawie, a codzienne poranne wstawanie to jakiś koszmar. Mam nadzieję jednak, że kolejne zdjęcia będą mogły być robione w świetle naturalnym.
A czy wy upolowałyście coś fajnego ostatnio? Trzymajcie się :)

środa, 12 września 2012

Miętowa sól do kąpieli stóp z Lidla - Cien Footbath

Cześć dziewczyny! Dziś chciałam wam opowiedzieć o moim niedawnym odkryciu. Stałe czytelniczki mojego bloga wiedzą zapewne, że mam lekkiego hopla na punkcie pielęgnacji stóp (TU moja pielęgnacja). Będąc w Lidlu wyczaiłam na półce sól do kąpieli stóp. Były jej bodajże 4 rodzaje (miętowa, zwykła, cytrynowa i nawilżająca z olejkami). Jako fanka wszelakiego odświeżenia sięgnęłam po miętową. I tak za kwotę ok. 6 złotych stałam się posiadaczką soli do kąpieli stóp Cien. Oto ona:
info od producenta i skład
  • soli używam do moczenia stóp w miednicy, nalewam trochę letniej wody i wrzucam garść produktu, moczę stopy około 15, 20 minut, po czym robię dalszą część pedikiuru
  • sól pachnie obłędnie, odświeża i jednocześnie nie wysusza stóp przez bogatą obecność olejków w składzie, zmiękcza skórę i ułatwia pozbycia się martwego naskórka
  • sól była idealna latem, podczas upałów po ciężkim dniu wymoczenie nóg w soli było dla nich ukojeniem i znakomitym relaksem
  • za cenę ok. 6 złotych dostajemy 500 g produktu
Podsumowując, szczerze polecam. Jeśli lubicie tego typu produkty do kąpieli stóp to warto wypróbować ten z Lidla. Tym bardziej, że to świetny kosmetyk w dobrej cenie.
Na koniec moje nóżęta w misce z solą (jak widzicie sól sprawia jedynie, że woda mętnieje, nie barwi jej) ;)
 Lubicie takie produkty do rozpieszczania stóp? Pozdrawiam!

niedziela, 9 września 2012

Małe zakupy

Hej! Ostatnio zrobiłam małe zakupy kosmetyczne. Część to tak zwane "must have", czyli już na pewno widziałyście je na moim blogu. Jest jednak kilka nowości. Oto zakupy:
I po kolei:
  • saszetki: maseczki Ziaji (nawilżająca i oczyszczająca) oraz peeling drobnoziarnisty z Perfecty
  • ściereczki muślinowe do oczyszczania lub demakijażu twarzy (kupiłam dwie), zakup z allegro, jedna jest już w użyciu i niestety, ale nie każda cera będzie tolerowała jej codzienne używanie (moja nie toleruje, mimo, że jest tłusta)
 
  • wspomniane "must have", czyli szampon Babydream do zmywania oleju z włosów i krem do stóp Fuss Wohl z  mocznikaiem, woskiem pszczelim i gliceryną

  • nowość w mojej kosmetyczce, Yves Rocher, octowa płukanka do włosów malinowa, kupiona pod wpływem filmiku Nieesi25, zapach ma wspaniały, jutro rozpoczynam testowanie
  • na żel do mycia twarzy Bioderma Sebium skusiłam się już kilka tygodni temu, był tani (28 zł za 500 ml) ale nie jest tak dobry jak Efaclar od La Roche-Posay :(
To tyle. A co wy ostatnio kupiłyście? Miłego tygodnia!
 

poniedziałek, 3 września 2012

Paznokcie - lakier Vipera Creation Professional

Hej, dziś szybciutki post o lakierze do paznokci z Vipery. Powoli przechodzę już w jesienne kolory lakierów do paznokci porzucając pastele. Zaczęłam od Vipery Creation Professional w numerze 734. Oto, jak się prezentuje na paznokciach:
Lubicie takie kolory? Pozdrawiam :)

sobota, 1 września 2012

Przepis na placuszki z cukinii

Hej :) Nie przyznawałam wam się nigdy, ale bardzo lubię gotować. Nie wyobrażam sobie dnia bez ciepłego obiadu, a niedzieli bez czegoś słodkiego (chociażby budyniu z dżemem ;) Tak zawsze było w moim rodzinnym domu i tak chcę, aby było i u nas. Jednak nie zawsze jest czas i ochota na skomplikowane dania, a w dniu takim jak dziś, kiedy odpoczywamy po wczorajszej imprezie chciałoby się stanie w kuchni (i przy garach :D) ograniczyć do minimum. Uwielbiam także próbować nowe przepisy, które znajdę w Internecie :) Przerobiłam już kilka przepisów z bloga Kasi i Zosi z makelifeeasier.pl (m.in. burgery, quiche, desery na podstawie bezy), dziś natomiast wzięło mnie na placuszki z cukinii. I po tym długaśnym wstępie zapraszam was na przepis.

SKŁADNIKI na 8 placków:
  • cukinia, około 0,5 kg (może być jedna duża, albo jak w moim przypadku trzy małe)
  • mąka, 40 gr (4 łyżki stołowe)
  • 2 jajka
  • majeranek, sól i pieprz
 I WYKONANIE:
 
obrałam i starłam cukinie na tarce o grubszych oczkach, odcisnęłam z nadmiaru wody (to bardzo ważny krok, dzięki temu placuszki się nie będą rozwalać na patelni), dodałam mąkę, jajka i przyprawy, wyszła mi ciaparajda widoczna na zdjęciu powyżej :)
na dobrze rozgrzany na patelni olej nałożyłam łyżką placki i smażyłam po kilka minut z każdej strony, do przełożenia placków użyłam plastikowej, szerokiej łopatki (dzięki temu placki się nie rozwaliły)
moje placuszki podałam od razu razem z własnoręcznie robionym sosem czosnkowym :)
Były naprawdę smaczne. Polecam wam je bardzo serdecznie :) Trzymajcie się!