czwartek, 29 grudnia 2011

Mój nowy bajer: suszarko - lokówka Philips Airstyler HP8650

Cześć dziewczyny, witam poświątecznie i przedsylwestrowo :) Dziś chciałam wam zaprezentować moją nową zabawkę, która zastąpiła mi i suszarkę i prostownicę. Włosy myję bardzo często, latem codziennie, zimą raz na dwa dni za każdym razem susząc je i prostując. Niestety niewyprostowane wyglądają mało wyjściowo, nie mówiąc już o tym, co się z nimi dzieje, gdy schną bez udziału suszarki :) Moje problemy z układaniem włosów skończyły się dzięki temu wynalazkowi:
Jest to suszarko - lokówka firmy Philips o nazwie Airstyler HP8650. Dzięki niej można jednocześnie suszyć i układać włosy, co rano jest zbawieniem i pozwala pospać kilka cennych minut dłużej :) Lokówka ma trzy prędkości suszenia. W opakowaniu znajdziemy element bazowy i trzy końcówki: jedna do nadawania objętości i gładkości fryzurze (na zdjęciu), druga do prostowania i nadawania blasku i trzecia do klasycznego suszenia.
Muszę przyznać, że poszczególne końcówki naprawdę spełniają swoje zadania. Co prawda używając tego typu urządzeń włosy nie będą nigdy idealnie proste jak po użyciu prostownicy, jednak mi głównie zależy na naturalnym wyglądzie mojej fryzury. Najczęściej używam pierwszej końcówki (tej od objętości i wygładzenia) - zaczynam modelowanie od nasady włosów delikatnie unosząc je na szczotce ku górze, potem zaś kierując lokówkę w dół pasma zawijając końcówki do wewnątrz. Nie utrwalam ich żadnymi produktami do stylizacji, nie lubię takich kosmetyków, nigdy nie znalazłam jeszcze takich, które by nie obciążały moich włosów. Podsumowując, z lokówko - suszarki jestem bardzo zadowolona :) Włosy są wymodelowane, proste i przede wszystkim wyglądają naturalnie. A to wszystko w 10 minut :)
A z innej beczki: byłam dziś na zakupach i upolowałam dwa lakiery do paznokci i cień do powiek:
Lakiery to Rimmel Lasting Finish w numerze 058 Lemon Drop oraz polecany przez blogerki lakier z Wibo French Manicure nr 2. Cień to oczywiście wkład do mojej magnetycznej paletki Inglota, zwykły "cielak" o numerze 353. Nie brak mi cielistych cieni, które można używać na dzień na całą powiekę, jest ich dużo w palecie Sleek Au Naturel, jednak pigmentacja niektórych z nich jest fatalna. Mam nadzieję, że Inglot mnie nie zawiedzie w tej kwestii.
Swatche lakierów:
A na sam koniec moje pudełko wykonane metodą prezentowaną przez Brunette's Heart, czyli oklejenie zwykłego pudełka (w moim przypadku po butach) kolorowym papierem do pakowania. Idealnie nie jest, ale ja nigdy nie nadawałam się do tego typu prac, to nie na moją cierpliwość, dlatego tym bardziej jestem z siebie dumna :)
A w środku moja kolekcja lakierów do paznokci i inne pierdółki:
Wielkimi krokami zbliża się noc sylwestrowa. W tym roku zamierzam spędzić go z ukochanym i przyjaciółmi na imprezie przebieranej. Z tej okazji życzę wam Szczęśliwego Nowego Roku obfitującego w nowe odkrycia, nie tylko kosmetyczne :) Buziaki i do następnego razu!






piątek, 23 grudnia 2011

Świąteczny manicure na szybko :)

Witajcie :) Jestem już w moim rodzinnym domu i postanowiłam na szybko pokazać wam swój manicure na święta. Wiem, wiem - planowałam od dawna, że moje paznokcie będą czerwone :D Jednak będąc kilka dni temu w Naturze dostrzegłam tak piękny lakier z Bell, że postawiłam ostatecznie na ciemną zieleń. Dodałam natomiast akcenty złota poprzez nałożenie na wyschnięty już lakier złotego pyłku przeznaczonego do powiek :) Całość pokryłam szybkoschnącym topem z Essence. Oto lakiery, którymi pracowałam:
Od lewej: Bell Fashion Colour nr 301, pyłek Star Dust z My Secret nr 2, top coat z Essence i jako lakier bazowy - Eveline 8w1
Oto co mi wyszło:
Mam nadzieję, że się wam podoba :) Jeszcze raz wszystkiego dobrego na Święta ! Buziaki :)

wtorek, 20 grudnia 2011

Tag: Ready for Christmas :)

Hej dziewczyny :) Wiem, że odpowiedzi na ten tag jest już w sieci tysiące, ale tak uwielbiam święta, w tym roku wyjątkowo na nie czekam, więc postanowiłam odpowiedzieć na pytania. Zostałam otagowana przez Anitkę :* - dzięki kochana :) Zapraszam :)

Ulubiony świąteczny film
Nie będę oryginalna - Kevin sam w Nowym Yorku (uwielbiam postaci "dobrych" ludzi, tak jak pani z gołąbkami) oraz świąteczna część filmu z Chevy Chase'm W krzywym zwierciadle, bardzo lubię też krótkometrażowe bajki wypuszczane przez Dreamworks na święta, np. Pada Shrek :)

Ulubiony świąteczny kolor
Bordo (takie, jak barszcz :) oraz złoto

Ubierasz się odświętnie czy spędzasz święta w piżamie?
Zawsze staram się ubierać elegancko w Boże Narodzenie, szczególnie na kolację wigilijną, jest to tak podniosłe i uroczyste wydarzenie, że nie wyobrażam sobie zasiąść do stołu w dresie :) W tym roku wybrałam czarną sukienkę z delikatnymi falbankami

Jeśli w tym roku mógłbyś/mogłabyś dać prezent jednej osobie to kto by to był?
Mój brat, a dlatego, że dopiero teraz dojrzewamy do prawdziwej, dorosłej relacji jaka może łączyć rodzeństwo (jest między nami różnica wieku czterech lat)

Otwierasz prezenty w wigilię czy świąteczny poranek?
W mojej rodzinie prezenty otwieramy w wigilię, zaraz po barszczu z uszkami, a przed karpiem i zawsze robię to ja, chociaż najmłodszym członkiem rodziny jest mój brat, ale gdy był dzieckiem wstydził się i do teraz ten wesoły obowiązek przypada mnie w udziale :)

Czy kiedykolwiek zbudowałeś/zbudowałaś dom z piernika?
Nie zdarzyło mi się, ale to nie dla mnie zajęcie :)

Co lubisz robić podczas przerwy świątecznej?
W tym roku moja przerwa świąteczna będzie bardzo krótka, gdyż wracam do Wrocławia już drugiego dnia świąt :( Ale zamierzam przede wszystkim cieszyć się czasem spędzonym z rodzicami i bratem, a także podskoczyć do lekarza, do fotografa wybrać zdjęcia na naszą sesję ślubną, odwiedzić dziadków i tradycyjnie wybrać się z tatą po karpia :)

Jakieś świąteczne życzenia?
Zdrowia dla moich bliskich, a dla mnie bezproblemowej obrony pracy magisterskiej oraz wymarzonego ślubu i wesela :)

Ulubiony bożonarodzeniowy zapach?
Kocham zapach suszonych grzybów i mandarynek

Ulubione świąteczne jedzenie
Karp zdecydowanie, zaraz po nim barszcz z uszkami, pierogi, grzybowa ... mmm :)

Zdecydowałam się na jeszcze jedno pytanie, a mianowicie ulubiona piosenka świąteczna
Moją ulubioną jest Driving home for Christmas Chris'a Rea:


Dzięki za uwagę i życzę wam wszystkim Radosnych Świąt Bożego Narodzenia :) Wracam do blogowania po Świętach. Papa :)

sobota, 17 grudnia 2011

Ostatnie zakupy

Cześć dziewczyny :) To, co się teraz dzieje w centrach handlowych jest po prostu nie do opisania. Jednak pomimo ogromu ludzi po raz kolejny urzekła mnie ta świąteczna atmosfera (mimo, że w takich miejscach jest megakomercyjna )i po prostu poszliśmy z moim ukochanym po zakupy. Oto co kupiłam:
Zestaw trzech kosmetyków z AA Wrażliwa Natura wychaczyłam w Tesco. Kosztowały 30 zł, a w skład zestawu wchodzi krem nawilżający do twarzy na dzień, płyn micelarny oraz krem rozjaśniająco - nawilżający pod oczy. Biorąc pod uwagę, że sam micel kosztuje ok 17 zł, zrobiłam dobry interes :)
Nie umknęła mi także Natura. Tam kupiłam kultowy już błyszczyk Essence Stay with me w kolorze 01 Me & my icecream oraz pomadkę Catrice w szalonym kolorze 150 Berry Pink. Produkty rzeczywiście są bardzo trwałe, a pomadka ma piękny kolor pasujący do większości moich codziennych makijaży. Ceny to ok. 9 zł za błyszczyk i 17 za pomadkę.
Swatche:
We Flo szukałam w miarę taniego pudełka na moje kremy. Znalazłam takie:
Pojemnik obok również kupiłam niedawno za śmieszne pieniądze we Flo, służy mi jako "mieszkanie" pędzli, w poprzednim kubku za bardzo się kurzyły, teraz siedzą w zamkniętym pudełeczku (które przeznaczone było do przechowywania słodkości:)

Dostałam również kolejne prezenty od mojego narzeczonego pod choinkę (chyba byłam baaardzo grzeczna w tym roku ;) oto one:
Długi sweter z kapturem z H&M. Ma naprawdę piękny wzorek i świetne, brązowe guziki. Bardzo mi się podoba :) Obok bluza z kapturem z Diverse'a typu "kangurka" z pięknym nadrukiem róży w szarym kolorze. Bardzo miękka i ciepła - dziś miała swoją premierę :)

A teraz moje ulubione elementy garderoby, czyli rajstopy :D Ostatnimi czasy uwielbiam ubierać się z góry na dół w jednym kolorze (lub podobnych) a dodawać strojowi kolor rajstopami. Mam już ich całkiem sporą kolekcję. Nowe okazy to zakupy z Gatty (ich rajstopy, chociaż drogie są naprawdę porządne i trwałe):
Pierwsza para to grafit w niebieskie renifery :) Zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia. Drugie natomiast to brązowy melanż z polarem od wewnątrz. Mają grubość 300 DEN. Mam nadzieję, że będą idealne na zimę, nie lubię bowiem wtedy rezygnować z sukienek i spódnic, ale równie mocno nie znoszę jak mi wieje po nogach :)

A po tych wszystkich wyczerpujących wojażach zakupowych plan na dzisiejszy wieczór:

Najnowsza powieść (tym razem kryminał) Michała Witkowskiego Drwal oraz herbatka na rozgrzewkę, tym razem miętowo - jabłkowa :)

A wy co sobie ostatnio sprawiłyście? :) Czujecie już to świąteczne podniecenie? Pozdrawiam!

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Recenzja porównawcza dwóch odżywek do paznokci - Sally Hansen Maximum Growth i Eveline 8w1

Hej wszystkim :) Dziś przychodzę do was z recenzją porównawczą dwóch odżywek do paznokci. Jesień i zima to czas, gdy moje paznokcie kruszą się i łamią, doprowadzenie ich do stanu używalności jest nie lada wyzwaniem. Istnieje kilka kultowych odżywek do paznokci, najbardziej znana i chyba najdroższa z nich to oczywiście Nail Tek (chyba jest kilka wersji), natomiast blogerki i wizażanki polecają także produkty Sally Hansen. Do tego zacnego grona dołączyły niedawno odżywki polskiej firmy Eveline. I o tych dwóch chcę dziś opowiedzieć.

Eveline 8w1 Total Action, Sally Hansen Maximum Growth
Najpierw kilka słów o Sally Hansen.

Kupiłam ją rok temu w Super Pharm w promocyjnej cenie 23 zł (normalnie kosztowała tam 32 zł). Na allegro można upolować taniej. Jest jej 13,3 ml w buteleczce, jest ważna 30 miesięcy po otwarciu. Odżywkę stosuje się nakładając kolejne warstwy (jedną dziennie) przez 4 dni, potem zmywamy i od nowa. Można ją nakładać na kolorowy lakier, ma bezbarwny kolor, który się nie zmienia w miarę nakładania kolejnych warstw. Rzeczywiście po miesięcznej kuracji paznokcie były twardsze, mocniejsze i mniej się rozdwajały. Rosły też szybciej. Odżywka jednak ma jeden zasadniczy minus. Potrafi schodzić płatami. Po pewnym czasie także miałam problem ze skórkami wokół paznokci, mimo, że uważałam na nie podczas malowania, bardzo piekły :( Dość szybko też zaschła w buteleczce.







I kilka słów o Eveline 8w1 Total Action. Kupiłam ją za ok. 10 zł w Rossmannie. Odżywki jest 12 ml w buteleczce i jest ważna do 12 miesięcy po otwarciu. Stosowanie tak jak poprzedni produkt, 4 dni po jednej warstwie, potem zmywamy i od nowa. Jednak odżywka nie nadaje się jako lakier nawierzchniowy na inny, kolorowy lakier. Z każdą warstwą bowiem nabiera coraz bardziej mlecznego koloru, który solo wygląda pięknie, ale nakładana na inny lakier po prostu osłabia jego kolor. Działanie rewelacyjne, ale trzeba na nie chwilę poczekać (nie jest natychmiastowe jak w przypadku Sally Hansen). Paznokcie są mocne i nie łamią się, ale nie rosną jakoś zachwycająco szybko. Nie schodzi płatami, trzyma się na paznokciu i póki co nie zaschła w buteleczce (a mam ją już ze 2 miesiące). Jestem z niej bardzo zadowolona.







Poniżej zdjęcie moich paznokci z odżywką Eveline, trzeci dzień i trzecia warstwa:





Podsumowując moim zdaniem walkę wygrywa produkt Eveline. Przede wszystkim za stosunek jakości do ceny. Przeszkadza mi w niej jedynie fakt, że nie można stosować jej na kolorowy lakier, ale teraz takich prawie w ogóle nie używam. Jednak nie zawsze cena gwarantuje dobrą jakość. Eveline 8w1 Total Action to obowiązkowa pozycja w mojej lakierowej kosmetyczce:)

A wy jakie odżywki do paznokci lubicie i polecacie? Ściskam :)

niedziela, 11 grudnia 2011

Moje zapachy

Witajcie :) Po chwilowej nieobecności postanowiłam zaprezentować wam moją kolekcję zapachów. Posiadam trzy wody toaletowe i dwie wody perfumowane. Tzw. mgiełek i atomizerów nie lubię (miałam całkiem sporą kolekcję w gimnazjum :D) bo wolę dołożyć pieniądze i mieć trwały i porządny zapach. Nie przedłużając, oto one:

I po kolei:


Mój jedyny zapach na wieczór/noc - Mexx black ( w wersji wody toaletowej). Kategoria kwiatowo - owocowa.
Zapach jest bardzo przyjemny, ale dość mocny, słodki i mający w sobie według mnie coś tajemniczego. Jest trwały.
Nuty zapachowe:
nuta głowy: piwonia, kwiat imbiru, frezja, aksamitka, czarna porzeczka
nuta serca: morela, liczi, gruszka, żywotnik zachodni, kwiat lotosu
nuta bazy: drzewo sandałowe, ambra, wanilia



Kolejne dwa to Adidas Floral Dream i C-thru Aqua Marine (obydwie to wody toaletowe). Pierwszy to kwiatowy, ale bardziej sportowy zapach. Zwykle noszę go do luźniejszych ciuchów.
Nuty zapachowe:
nuta głowy: lak wonny, bergamotka
nuta serca: kwiatowy bukiet z lilią, różą i gardenią
nuta bazowa: wanilia, drzewo sandałowe, bób tonka
Z trwałością ok.
Drugi zaś to kwiatowo - owocowy świeżak. Mam do niego ogromny sentyment, bo zapachy te kupowałam jeszcze w liceum razem z moją najlepszą przyjaciółką :) Zapach jest trwały, bardzo świeży. Pachnię się nim zakładając bardziej eleganckie ubrania niż w przypadku poprzednika. Zadziwiająco trwały. Nuty zapachowe:
głowa: bergamotka, gruszka, brzoskwinia.
serce: biała peonia, róża, słodka oliwka.
baza: paczula, ambra, drzewo sandałowe.


I ostatnie dwa, moje najbardziej ulubione zapachy, obydwa w wersji wody perfumowanej, co czyni je naprawdę bardzo trwałymi, Idole d' Armani (tegoroczny prezent urodzinowy) oraz Calvin Klein Eternity (najnowszy nabytek, ale już zdążyłam się w nim zakochać :D) Idole to kategoria kwiatowo - przyprawowa. Łączy w sobie moje ulubione zapachy kwiatowe oraz ciepłe, rozgrzewające i słodkie nuty przyprawowe idealne na obecną porę roku. Jest to zdecydowanie mój ulubiony zapach z całej mojej kolekcji. Nosząc go można poczuć się naprawdę wyjątkowo i luksusowo, a sama buteleczka jest tak piękna i dopracowana, że daje poczucie wielkiego luksusu :) Zapach jest bardzo trwały. Uwielbiam go, więc staram się oszczędzać :) Nuty zapachowe:
nuty serca: klementynka, brzoskwinia, imbir
nuty serca: szafran, egipski jaśmin, turecka róża
nuty bazy: wetiwer, paczula

Calvin Klein Eternity, również woda perfumowana. Kultowy zapach Kleina, zakochałam się od pierwszego powąchania :) Kategoria kwiatowo - goździkowa. Jest świeży, słodki, ale nie "płaski", ma w sobie coś, co mnie niesamowicie urzeka. Zdecydowanie idealny na co dzień. Po prostu piękny i jak wskazuje nazwa, wieczny ;) Trwałość bardzo mocna. Zapach rozwija się cały dzień.
Nuty zapachowe:
nuta głowy: nuty liściowo-zielony, olejki cytrusowe
nuta serca: róża, fiołek, konwalia, goździk
nuta bazy: sandałowiec, heliotrop, piżmo.

To by było na tyle. Nie mam wielu zapachów, ale wolę mieć mniej, a porządne. Jak widzicie, wolę perfumy o kwiatowo - owocowych akordach, nie znoszę zaś ciężkich, korzennych. Nie rozróżniam też typowo zimowych i letnich zapachów.
Dzięki za uwagę i poświęcony mi czas :)

A jakie są wasze ulubione zapachy? :) Pozdrawiam!

sobota, 3 grudnia 2011

Mój pierwszy blogowy makijaż

Hej wszystkim:) Dziś przeglądając Internet natknęłam się na informację, że w magazynie Avanti jest zniżka 20 złotych do H&Mu na zakupy. Jako, że bardzo lubię ten sklep postanowiłam nabyć Avanti i tym samym stać się posiadaczem owej zniżki :) Podczas przeglądania gazety wpadłam na makijaż, w którym się kompletnie zakochałam. Od razu po powrocie do domu postanowiłam go wypróbować na sobie :) Efekty przedstawiam poniżej, mam nadzieję, że nie wyszło to tragicznie (chociaż mój aparat, który niedawno wrócił z naprawy, zdecydowanie nie oddał jego piękna) i będziecie wyrozumiałe :) Po raz pierwszy bowiem umieszczam swój makijaż tutaj, wcześniej jakoś było mi głupio, bo większość z was robi naprawdę piękne makijaże. Ok, oto efekt mojej zabawy:

Jest to dość mocne, odważne czarno - granatowo - zielone smoky. Rzęsy na pierwszym zdjęciu wyglądają strasznie - pociągnięte tuszem na szybko :) A oto moja inspiracja:

 I wyraźniejsze zdjęcie paletki Guerlain, którą makijażysta malował modelkę:

Ja do swojego makijażu użyłam następujących kosmetyków:

Paletka cieni Storm firmy Sleek, cienie: srebrny, zielony, granatowy i czarny

Pędzle: Ecotools do nakładania cieni i Inglot 6SS do ich rozcierania, biały matowy cień z Inglota (373) do zaznaczenia wewnętrznego kącika oka, czarna żelowa kredka Avon Super Shock oraz tusz Big and Beautiful Ultra Volume Mascara z Astora

Jak go wykonałam:
  • najpierw w wewnętrznym kąciku oka nałożyłam biały matowy cień
  • potem zaznaczyłam dość mocno zewnętrzny kącik i załamanie powieki czarnym matowym cieniem, po czym dość mocno cień ten roztarłam ku górze (modelka na zdjęciu ma roztarty cień aż pod brew, ja nie rozcierałam tak wysoko)
  • na czerń w obrębie powieki ruchomej nałożyłam na mokro (wcześniej spryskując pędzel wodą termalną) granatowy cień do 2/3 całości powieki
  • między bielą w wewnętrznym kąciku a granatem nałożyłam zielony cień, delikatnie połączyłam z granatowym
  • na biel nałożyłam odrobinę srebra z tej samej palety
  • dolną powiekę zaznaczyłam czarnym cieniem, oko obrysowałam kredką i wytuszowałam rzęsy
I tyle :) Dzięki za uwagę, mam nadzieję, że makijaż wam się spodoba. Jest idealny na imprezę np. sylwestra czy karnawał.
A wy macie już pomysł na wasz sylwestrowy makijaż? :) Trzymajcie się ciepło!  

poniedziałek, 28 listopada 2011

Ulubieńcy listopada

Hej wszystkim! Kolejny miesiąc znowu śmignął niewiadomo kiedy, a ja postanowiłam, że na moim blogu po raz pierwszy pojawi się wpis o ulubieńcach miesiąca. W listopadzie (albo końcem października) odkryłam kilka produktów, które bardzo przypadły mi do gustu, a nawet odmieniły w jakiś sposób moje kosmetyczne życie :) Oto i moi listopadowi faworyci:

I po kolei kilka słów o każdym z nich

Płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu AA Ultra Odżywianie. Kosmetyk nie zawiera parabenów, alegrenów i barwników, jest do cery bardzo suchej i ma w składzie kwas hialuronowy i łagodzący D-pantenol. Moim zdaniem jeszcze lepszy od słynnego już płynu AA Wrażliwa Natura i mimo, iż mam cerę tłustą, to używam go z przyjemnością i doskonale mi służy. Jest baaardzo delikatny (vivat moje oczy ;) zapach jest neutralny, a po przetarciu twarzy wacikiem czuć nawilżenie i ukojenie. Bardzo polecam, koszt ok 15 zł.
 Pędzle do makijażu: EcoTools do pudru i ceni do powiek oraz Hakuro H13, który używam do nakładania brązera i różu. Wszystkie milutkie, precyzyjne i solidnie wykonane. Polecam je bardzo gorąco:)


Trzeci ulubieniec, krem nawilżający Cetaphil do twarzy. Nie jest to pełnowymiarowe opakowanie, a próbka (29 ml), którą dostałam od mojej pani dermatolog. Daje porządne nawilżenie, ale nie zatyka porób i nie przetłuszcza jeszcze bardziej mojej cery. Świetny pod makijaż. Używam rano i wieczorem.

Kolejny to podkład Estee Lauder Double Wear Light. Moja recenzja tutaj. Nie będę się rozwodzić. Mój idealny podkład pod każdym względem. No, może poza ceną :)
Coś najbardziej nietypowego. Ostatnio miałam (dzięki temu cudeńku to czas przeszły :) ogromny problem z rozczesaniem włosów po umyciu. Targanie ich zwykłym grzebieniem sprawiało mi ból, a włosy się łamały mimo użycia odżywki i jedwabiu z Biosilku. Przez przypadek na necie znalazłam info o tym grzebieniu i postanowiłam go sprawdzić. Grzebień jest z The Body Shop, cena według mnie lekko przerażająca (16 zł) ale warto :) Grzebyk jest drewniany, ma szeroko rozstawione zęby, dzięki czemu czesanie przestało być koszmarem. Zdecydowanie uratował moje włosy i nerwy, już nie męczę się codziennie przed lustrem :D Bardzo go polubiłam. Ma też bardzo dobre recenzje w KWC - tutaj


A wy jakich kosmetyków/akcesoriów używałyście w listopadzie najchętniej? Ściskam :)

środa, 23 listopada 2011

Czerwone lakiery do paznokci

Witajcie! :) W galeriach handlowych już stoją choinki, na wystawach migają lampki, a pojutrze rozpoczyna się Jarmark Bożonarodzeniowy na wrocławskim rynku. Wszędzie czerwień, zieleń i złoto.Ja już niecierpliwie wyczekuję dnia, kiedy wsiądę w autobus i pojadę na święta do rodzinnego domu. Nawet już zaplanowałam mój świąteczny manicure ;) I właśnie o tym dziś chciałam krótko opowiedzieć: czerwone lakiery do paznokci. W ciągu roku właściwie baaardzo rzadko maluję paznokcie na czerwono, ale uwielbiam ten kolor zimą, a szczególnie w Boże Narodzenie. Oto moje aż cztery czerwone lakiery:


Od lewej: Golden Rode Paris nr 79 - piękna malinowa czerwień (oczywiście aparat tego nie oddał), Golden Rode Fantastic Color nr 128 - klasyczny, krwistoczerwony odcień, za nim bubel (ale piękny bubel ;) z Sephory w ocieniu PO6 Red Ruby (tu notka o lakierach z Sephory) i ostatni, metaliczny z serii Classic Golden Rose nr 04 (tu notka o tym lakierze).

Fotki w przybliżeniu:





 I jeszcze a propo złota. KatOsu dwa dni temu zrobiła super wideo o brokatowym ombre na paznokciach - tu filmik. Idąc za jej tropem pomyślałam, że rzeczywiście super ten motyw wyglądałby z wersji świątecznej, z czerwonym podkładem i drobinkami złota na tym czerwonym lakierze. Mam jeden złoty lakier i to jakiś magnetyczny z Essence (nie zwróciłam uwagi na to, gdy go kupowałam). Myślę, że się świetnie nada.

To kolor 05 pixie dust! Niestety mało trwały, ale na końcówki się nada :)

A wy na jakie kolory malujecie paznokcie zimą oraz w okres świąteczny? :)Pozdrawiam was serdecznie.

sobota, 19 listopada 2011

Recenzja podkładu Estee Lauder Double Wear Light

Hej wszystkim! Dziś przychodzę do was z recenzją podkładu Estee Lauder Double Wear Light. Jest to młodszy brat słynnego Estee Lauder Double Wear, ale lżęjsza i mniej kryjąca. Tu recenzja w KWC. Zdaję sobie sprawę, że w sieci są miliony recenzji tego produktu. Jednak dla mojej problematycznej cery to prawdziwe wybawienie. A więc zaczynamy :)

 Podkład opakowany jest w granatowy kartonik, w nim znajdziemy tubkę o pojemności 30 ml. Tubka wygląda bardzo ekskluzywnie no i przede wszystkim użytkowanie produktu jest higieniczne. A samo nakładanie? Podkład ma formułę ani nie gęstą, ani nie lejącą. Idealnie nadaje się do rozprowadzenia palcami. Świetnie stapia się z cerą, właściwie to mój pierwszy w życiu podkład (a miałam ich już co najmniej kilkanaście) który tak dobrze stapia się z kolorytem mojej twarzy. Absolutnie nie ma mowy o efekcie maski, krycie można budować od słabego w kierunku średniego. Dodatkowo produkt ma ochronę przez promieniami słonecznymi - 10 SPF :) Nie zapycha porów, nie podkreśla suchych skórek, nie schodzi w czasie całego dnia. Podkład jest ważny 24 miesiące po otwarciu.

Mój kolor to Intensity 1.0. Do wyboru jest jeszcze 3 albo 4 inne kolory. Tonacje dokładnie takie same jak w Estee Lauder Double Wear.











I teraz kwestia ceny. Ja kupiłam go na lotnisku w Anglii i zapłaciłam 22 funty i 5 pensów. W przeliczeniu jest to ok. 115 zł. W angielskim sklepie zapłaciłabym, według obsługi sklepu wolnocłowego, ok. 26 i pół funta (czyli ok 135 zł). Niedawno wpadłam do Douglasa i mnie zatkało ... tam ten sam podkład był w cenie aż 165 zł ! Ceny w Polsce są tragiczne :( Dlatego warto go sprowadzać zza granicy (nawet te 30 zł to oszczędność - 3 cienie Inglota :D) albo kupować przy okazji pobytu na lotnisku na strefie wolnocłowej. Mimo, że jest świetny, nie zapłaciłabym za niego 165 zł.

Podsumowując, to mój podkład idealny. Zero efektu maski, idealne stopienie się z moją cerą, brak podkreślenia suchych skórek, pozostaje na twarzy cały dzień. Czy kupię ponownie? Tak, jeśli znajdę się na lotnisku, albo złożę zamówienie u moich rodziców :) Moim zdaniem Estee Lauder Double Wear Light jest genialny! :) To by było na tyle.

A jakie są wasze ulubione podkłady? :) Pozdrawiam !

sobota, 12 listopada 2011

Metalik na paznokciach

Witajcie! Z okazji kilku dni wolnego w pracy zaszalałam i pomalowałam paznokcie na wściekły kolor :) Tym sposobem moje paznokcie (wzmocnione dzięki odżywce z Eveline) zostały pomalowane lakierem w modnym teraz metalicznym kolorze.

Jest to piękny metaliczno-czerwony kolor połyskujący na srebrno.

Pochodzi z kolekcji Golden Rose, Classic Mettallic i jest w numerze 04. Kupiłam go na wyspie Golden Rose i zapłaciłam ok 9 zł. Lakier jest bardzo trwały (nawet bez top coata). Z resztą chyba nie muszę nikogo przekonywać co do lakierów Golden Rose :) Świetna jakość w bardzo niskiej cenie.












Przed nałożeniem lakieru pomalowałam paznokcie jedną warstwą odżywki z Eveline, na lakier zaś nałożyłam przyspieszacz i utwardzacz z Pierre Rene (naprawdę przyspiesza proces wysychania lakieru :)

Kolejny plus: lakier się bardzo dobrze zmył nie pozostawiając całych czerwonych palców :)

A co wy myślicie o trendzie metalicznym? Macie takie lakiery lub kosmetyki do makijażu? :) Pozdrawiam!

środa, 9 listopada 2011

Dwaj nowi ulubieńcy + stary ulubieniec :)

Hej wszystkim :) Dziś przychodzę do was pokazać moich dwóch nowych ulubieńców oraz jeden "stary", ale o nim za chwilę. Na pierwszy plan bowiem wychodzą moje dwa nowe pędzle. Postanowiłam zakupić sobie nowy pędzel do pudru, gdyż stary, wysłużony, firmy nieznanej za bardzo drażnił mi twarz, gdy go używałam do pudrowania. Mój wybór padł na firmę już chyba mega oklepaną na blogach i YT, czyli Eco Tools. Do niego dokupiłam mały pędzelek do cieni. Oto one:

Na początku zaskoczyła mnie ich cena. W Rossmannie zapłaciłam za ten do pudru ok 26 zł, natomiast ten mniejszy do cieni ok 15 zł. Obok leżał baaaadzo przeciętny (który też posiadam) pędzelek do cieni z rossmannowskiej serii For your beauty, który kosztował raptem złotówkę taniej! Oczywiście dostępność pędzli jest bardzo mała, przeszukałam kilka Rossków i SuperPharmów we Wrocławiu, z znalazłam je przypadkiem w Rossmannie daleko od centrum miasta (dla zainteresowanych dziewczyn z Wrocławia - w centrum handlowym Family Point na Krakowskiej). I tak dostępne były tylko te da modele, natomiast ten, na który czaiłam się najbardziej już nie :( Pędzle Eco Tools mają syntetyczne włosie i solidne, bambusowe rączki. Tak włosie wygląda z bliska:


Używałam ich dotychczas tylko raz, ale to już wystarczyło, żebym sobie wyrobiła o nich dobre zdanie. Włosie jest miękkie i przyjemne dla twarzy, bardzo dobrze mi się nimi pracuje. Jestem tylko ciekawa jak się będa prały :)

I zapowiadany, "stary" ulubieniec, czyli szampon do włosów z The Body Shop - Szampon Eco do włosów suchych z miodem i olejem z orzechów manketti. Bez SLSów, parabenów silikonów i barwników.

Szampon kupiłam po nieudanych próbach z New Lusha, moje włosy usilnie potrzebowały odżywienia i nawilżenia. I ten szampon mi pomógł :) Dodatkowo nie obciążył włosów, pozwolił na ich delikatne rozczesanie (po New dosłownie rwałam sobie włosy z głowy próbując je rozczesać). Szampon ma postać gęstego syropu w kolorze miodu, jest baaardzo wydajny (dwie krople wystarczają, by umyć półdługie włosy) i super się pieni (mimo braku SLSu w składzie). Jak dla mnie bomba. Jedynym minusem jest cena - za 400 ml zapłaciłam 35 zł (sic!). Było warto, ale czy kupię ponownie, nie wiem.

A jakie są wasze ulubione pędzle? Ma któraś z was kultowy pędzel do bronzera?:)

P.S. Chcecie, bym zrobiła recenzję porównawczą dwóch odżywek do paznokci? Obecnie mam mały problem paznokciowy. Odżywki posiadam dwie - Eveline 8 w 1 i Sally Hansen Maximum Growth i widzę między nimi różnice. Dajcie znać, pozdrawiam :)