czwartek, 18 października 2012

L'biotica, Kolagenowe płatki pod oczy

Hej! Ostatnio (tzn w zeszłym tygodniu ;) postanowiłam w końcu użyć po raz pierwszy kolagenowych płatków pod oczy firmy L'biotica, które pokazywałam wam w niedawnym poście zakupowym. Poranne wstawanie, chroniczne niewyspanie i choroba sprawiły, że w tamtym tygodniu wyglądałam jak przysłowiowe siedem nieszczęść. I chociaż zwykle taki stan nie odbija się na mojej twarzy, to tamtego tygodnia moje oczy były lekko podpuchnięte, a worki pod nimi uwydatnione. Sięgnęłam więc po płatki nasączone kolagenem, lukrecją i ginko, które miały zredukować ten stan, rozświetlić moje spojrzenie oraz ujędrnić okolicę oczu. Wzięłam je za swoje punkty podczas zakupów w Super-Pharmie, normalnie kosztują w okolicach 10 złotych. Co z tego wyszło?
Najpierw przedstawię wam produkt:

Płatków w opakowaniu jest 3 razy po 2 sztuki. Są szczelnie zapakowane w foliowe opakowania, więc nic nie powinno im się stać aż do momentu otwarcia. Producent zapewnia na opakowaniu, że płatki redukują cienie i obrzęki, rozświetlają zmęczoną skórę oraz intensywnie ujędrniają.
Co powinnyśmy zrobić?
Umyć i osuszyć buzię, a następnie wyjąć płatki z opakowania i przykleić je do skóry pod oczami. Pozostawić na 20, 30 minut, a po odklejeniu wmasować pozostałość w skórę. Gdybyśmy chciały uzyskać efekt trwałego odmłodzenia (taaaa ;) producent zaleca, aby stosować je raz lub dwa razy w tygodniu.
Ok, a więc teraz moje spostrzeźenia.
Na początek pokażę zdjęcie swoich oczu przed nałożeniem płatków:
jak widzicie, smętne spojrzenie, widoczne opuchnięcia i lekko sinawa obwódka wokół oczu. 
Kolejne zdjęcie, już z płatkami:
są ogromne, prawda? dlatego w kolejnych użyciach poprzecinałam następne sztuki na pół. Tak pochodziłam pół godziny, nic mi się nie zsuwało z twarzy, płatki ściśle przylegały do skóry.
A teraz długo wyczekiwany efekt po:
widzicie jakąkolwiek różnicę? Ja raczej żadną. Zdjęcia robiłam w mało słoneczny dzień w odstępie półgodzinnym i w tym samym miejscu. Jedno, co zauważyłam, to ukojenie skóry. Niemniej jednak spodziewałam się nieco mocniejszego efektu. Zadziwiło mnie również to, że producent zapewniał, że po zdjęciu płatków pozostanie żel, który można wmasować w skórę. Niestety u mnie nic takiego nie zostało, płatek był całkiem suchy i tak samo skóra, do której był przyklejony. Płatków używałam jeszcze dokładnie 4 razy i również nie zauważyłam żadnych zmian w wyglądzie moich okolic oczu. Ale czy to tylko tzw. pic na wodę oceniać nie chcę i nie będę, bo każda z nas może mieć inne odczucia. W moim przypadku niestety nie nastąpiło chyba żadne rozświetlenie czy redukcja cieni. Ot, taki bajer, fajny przed imprezą czy egzaminem, aby poczuć ukojenie skóry i się zrelaksować.
A co wy myślicie o takich produktach? Używałyście ich kiedykolwiek? Pozdrawiam, byle do piątku :)

12 komentarzy:

  1. szkoda że tak słabo działają bo wyglądały ciekawie

    OdpowiedzUsuń
  2. W usuwanie cieni nikomu nie uwierzę, nie da się tego zrobić przy pomocy kosmetyku, ale jeśli nawilżają skórę, to nie jest źle. Zaciekawiłaś mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. A szkoda że nie pomagają, ja lubię kremy pod oczy z Flosleku :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie używałam takich płatków, ale po Twojej recenzji raczej się na nie nie porwę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana zostałaś wyróżniona przeze mnie :)

    http://anitk4.blogspot.com/2012/10/zostaam-wyrozniona-d.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wierzę takim produktom :> Od tego są jednak maseczki do regeneracji skóry oraz korektor pod oczy, który maskuje sińce :)

    OdpowiedzUsuń